A w tym roku jest jakoś inaczej. Może minęło też trochę wystarczająco dużo czasu, od przeprowadzki do domu, gdzie nie czuję się osaczona, gdzie każdego dnia nie słyszę, co robię źle i nikt nie zagląda mi do szafek albo mówi codziennie jak ubierać dzieci i jak wychowywać. A to tylko jakieś 15 km, a jak wiele daje. Poza tym, nagle czuję, że to nie waga jest problemem dla mnie, mimo, że naprawdę muszę też z nią sporo zrobić raz, a raczej tysięczny raz, a porządnie. Gdy zaczęłam oglądać KR otwierałam coraz szerzej serce i umysł. Jakie było prawdziwe, w punkt to co mówiła. A do tego z sercem na dłoni do każdego z nas kierowała słowa czy to na swoich filmikach dostępnych w sieci, czy na funpage'u czy w książkach, które zamówiłam. Kamila jest autentyczna, szczera do bólu, nie obiecuje wygrania w totka, a coś bardziej wartościowego - można wygrać siebie. Nie jeden co nie zgłębi tematu KR, stwierdzi "oj ma kasę to może", "pranie mózgu robi", "przecież każdy to wie, a ona kasę na tym zarabia", "mądrzy się". A prawda jest jaka że to, gdzie Kamila jest teraz dotarła swoją pracą, szczerością, inteligencją, samodyscypliną, empatią - można by tak wymieniać. Jest prawdziwa w tym co robi i przekonuje tym innych, zwłaszcza kobiety, w tym mnie. Może wiele osób nie potrzebuje KR, bo przecież to wszystko wie, jest szczęśliwe, spełnione itp. A dla mnie Kamila jest jak klucz do skrzyni z moimi skarbami. I może tylko ja to rozumiem, ale nie zależy mi na tym by inni rozumieli. Kiedyś może w jakiś sposób jej podziękuję za pobudkę. Jak mówiłam Kamili dedykuję m.in te wpisy, więc będzie się ona nagminnie pojawiać.
Wracając do dzisiejszego dzionka. Nie ma co sie rozpisywać, bo wstęp jakiś dłuższy wyszedł. Ale może z czego jestem dziś zadowolona.
1. Doszły książki Kamili i mimo, ze mam e-booki tych książek, uwielbiam wersję papierową ( tak już mam);
2. O 9:00 było live na funpage'u u Kamili, oglądnęłam - temat o testach Gallupa, czyli o talentach, czy mocnych stronach inaczej - myślę że warte uwagi, i mam plan zrobić te testy w tym roku;
3. Oczywiście poranna obróbka, obiadek i inne przyziemne rzeczy odhaczone;
4. W końcu skontaktowałam się ze szkołą gdzie myślę o kursie angielskiego, no cena trochę nie mała, ale zobaczę jeszcze inne oferty jeśli spłyną, ale nie ma co rezygnować tylko inwestować w siebie - do końca stycznia musze podjąć decyzje, bo chce od lutego ruszyć;
5. Pozytyw na dziś, po szczerych i w dobrych emocjach rozmowach z mężem o moim planie na rozwój, jest chętny mi pomóc finansowo i opłacić mój planowany kurs na wirtualną asystentkę - wkrótce dopnę temat, tj do końca stycznia;
6. Byłam na kółeczku z pieskiem - warte zapisania, bo jakby nie było to jest tzw poboczny cel na wplatanie ruchu w moją codzienność, co nie jest łatwe, przy mojej wadze ciężkiej - ale od czegoś trzeba zacząć;
7. Minął 7 dzień, od kiedy nie jem słodyczy - moja zmora na smutki i nałóg, też mały krok w ramach wprowadzania krok po kroku zmiany również w tej sferze, ale nie jak kiedyś wszystko na raz, a potem upadek. Lepiej dłużej pracować nad jednym, by po wypracowaniu właściwego zrobić kolejny krok.
8. Szydełko odhaczone - normalnie pewnie, rzuciłabym tym po jakimś czasie, bo efekt super, ale praca żmudna - bardzo często coś zaczynam i nie kończę (ale o tym może też kiedyś napiszę);
9.medal dla mnie - kolejny dzień ja nie włączyłam tv, tylko mój mąż, a ja nawet za bardzo nie oglądałam, tylko trochę wydarzeń - myślę, że też tworzę dobry nawyk. Nie mówię, ze nie będę oglądać tv, ale zwykłam oglądać od niechcenia, dla zabicia czasu lub emocji. Teraz czytam lub słucham książki;
10. Facebook - było przeglądanie a nie siedzenie na nim przy jednoczesnym oglądaniu tv, jak kiedyś. Może w sumie na cały dzień 1 - 1,5h (dziś może trochę więcej, bo zapomniałam, ze oglądałam liva na kanale Kamili) ostatnio poświęcam na media społecznościowe.
Chyba wystarczy skrobania na dziś. Choć nikt tego nie czyta, to i tak nie ma co zanudzać ;)
Komentarze
Prześlij komentarz