Małe rzeczy a cieszą
I jak się ma mój 1 stycznia 2021 r. hmmm. Od tak jak poniżej ;)
Rano obudził mnie ból głowy i to nie z powodu kaca, bo nawet specjalnie nie balowałam, a bardziej chyba z niewyspania. Ale łyknąwszy tabsa (co robię bardzo rzadko), uruchomiłam noworoczną energię i dawaj. Ludzie w niedziele, święta czy tak jak dziś Nowy Rok spokojnie odpoczywają, a ja często wtedy mam wenę. A u mnie wena ostatnimi czasy warta jest odnotowana. Trochę smutne, ale prawdziwe. Postanowiłam ćwiczyć samodyscyplinę i wykrzesałam siły na co? Ano na wyprasowanie sobie i dzieciom ubrań po domu. Dla niektórych żaden wyczyn, norma,, a dla mnie tak. Ostatni czas pandemiczny z edukacją domową doprowadziło, że jak siedziało się w domu,, to po co prasować-dobrze, że lekcje były bez kamerek haha, bo by mi mops na głowę zwalili - nie raz chłopaki ubrani w koszulki jakby psu z gardła wyciągnięte😜A punkty ekstra powinnam dostać za wyprasowanie koszulek chłopakom na następny dzień.
Ale co było dalej to dopiero warte pomnika - odkurzyłam parter domu (u góry chłopaki uruchomili robota odkurzającego). Prawda, że ekstra 😂😂😂.Potem przyszła pora na kocią kuwetę - ale te koty potrafią nawalić w żwirek, że nie raz aż oczy może zapach wypalić 😅😈 Odwracam się na pięcie od kuwety, a tu gratis od szczeniaka. Co bym dwa razy nie musiała sprzątać, to swoje bobki piesio zostawił. Gdzieś między odkurzaniem a kuwetą była druga kawa w biegu.
Pauza - chwila na zerknięcie na bloga i program graficzny.
Pora na obiad. Zrobiłam od deski do deski obiad. A piszę o tym dlatego, że ostatnie miesiące doprowadziły do obrzydzenia wielu przyziemnych czynności m.in. gotowanie. Coraz bardziej rosła frustracja zajmowania się domem, gotowaniem, dziećmi, edukacją itp. Tak z tego wynika , że nie pracuję. Prawda, ale wybór ten 6 lat temu wynikał z wyższych celów - zdrowia synów. Ale powiedzmy, że co mogłam zrobiłam, a teraz niech w wychowanie, dom, rodzinę i przyziemne sprawy zaangażuje się bardziej mąż., bo ewidentnie widać, że skupił się bardziej na czymś innym. Ano mam męża, Ale zastanawiam się jakim cudem jeszcze jest - ponad 14 lat małżeństwa😄😄.
Wracając do dzisiejszego dnia. Piszę i piszę, zanudzam, ale o co chodzi ze zdjęciem, gdzie ja w pozycji horyzontalnej. O co "kamon" ? Cały dzień chodzę jakby struta, "gniecie" w żołądku, jakby się człowiek czym struł. Jeszcze jakby była jakaś biba sylwestrowa, popijawa, jak za czasów studiów, a tu aż tv, skromna zimna płyta na stole, dwa piwka, spanie jako takie od 1 i "masz babo placek". Tak wiec pozycją horyzontalno-łóżkową zakończę dzień popijając rumianek. Po drugim kubku trunka trochę mi lepiej.
Ale wiecie co jest najważniejsze? To, że mimo skrętu żołądka zrobiłam tak niewiele a jednak tak wiele i uruchomiłam kompa, by napisać parę słów o dniu dzisiejszym. Żadnych rewelacji a dla mnie dużo. Morał z tego :
Komentarze
Prześlij komentarz