No właśnie, chyba często gęsto układamy sobie w głowach bajki. Może za dziecka naoglądaliśmy się za dużo bajek. Ups sorki, ale ja chowając się za czasów PRL, miałam aż bajkę o 19 tej 😂. A może za dużo z dziećmi oglądałam, w końcu to czasy dostatku. Ale z całą pewnością wielu z nas ma bujną wyobraźnie. Dopowiadamy sobie coś czego nie widać gołym okiem, np. co o nas myślą inni, jak nas oceniają, albo co inni zrobią, co się wydarzy najczęściej złego. Taka częsta przypadłość hamuje nas w działaniu, braniu "byka za rogi", podejmowaniu wyzwań, które mogą wnieść coś dobrego do naszego życia.
Wstęp w ramach rozwinięcia hasła przewodniego. Podoba mi się ta forma rozpoczynania postów, może tak zostanie. A dziś w ramach wyzwania wzięłam za rogi jedno pomieszczenie, które można byłoby nazwać przechowalnie a bardziej pierdolnik😅. A naprawdę to jest wyzwanie wymagające czasu. Tak to jest jak się jest chomikiem, ciągle zbiera się przydasie, bo nie ma się pomysłu na siebie. Wiecie ile tam było pieniędzy wyrzucone w błoto, bo miałam chwilowy przebłysk, żeby np. szyć, robić mydełka glicerynowe, bawić się w animacje, robić biżuterie z żywicy, robienie dywaników ze starych ubrań, robienie kreatywnych rzeczy z dziećmi. do tego chomikowane stare buty, stare ubrania w które od wieków się nie wbijam, pełno kabli i dziwnych zabawek. I niech mi ktoś powie, po co. A w tym pomieszczeniu docelowo ma być łazienka. Lukajcie na fotkę i przecierajcie oczy do czego prowadzi zagubienie, brak celów, brak pomysłów na siebie.
Tak sama jestem zszokowana, zniesmaczona i u męczona częściowym odgracaniem. A to dopiero początek. Ale ważne, że się dzieje.
Jako, że nawiązałam już do dzisiejszego dnia to poniżej ważniejsze punkty, które odhaczyłam:
1) Obróbka poranna odhaczona - dziwne ciągle o tym piszę, ale to ważne, bo chce wyrobić nawyk podstawowych czynności jak mycie włosów, make up, toaleta pieska wyprasowanie sobie odzieży itp; Wierzcie można z tym mieć problem, pijąc kawę do 10 lub dłużej wertując facebook'a, potem kąpiel, a potem na wariata kombinujesz obiad i nie wiesz, kiedy dzień przelatuje Ci między palcami, a raczej między kolejnymi sesjami tv i facebook. No tak osoba, która pracuje nie ma na pewno tyle czasu na takie biesiadowanie w fotelu. A ja mam, ale muszę zaznaczyć, że 6 lat temu też nie miałam czasu. A o ten czas na pewno nie prosiłam i nawet bym oddała, gdybym nie musiała dla dobra swoich synów zrezygnować z pracy - dla ich zdrowia. Oki, ale dalsze punkty:
2)Obiadek zrobiony i deserek; postarałam się, bo raczej szłam na łatwiznę a tu ugotowałam zupę dzień wcześniej i dorobiłam specjalnie dla męża i siebie ogórkową - raz na chiński rok mąż może liczyć na taki gest. A do tego jeszcze weekendowe ciacho - to już total rzadkość. Wiem dla niektórych, może jestem zołza wredna, jak można, nie raczyć miłymi gestami męża. Ale fakt taki, że nie czułam takiej potrzeby, bo można rzec, że przez dłuższy czas byłam pusta, wyzuta może z uczuć - nie wiem jak nazwać. Przytłaczała mnie codzienność, na myśl o gotowaniu obiadu już mi się nie chciało, a wysilenie się jakimś miłym gestem w kierunku do męża to już powoli był cud nad Wisłą. Może to z powodu żalu jaki w sobie nosiłam, może dalej gdzieś jest, ale nie wyłazi gdzieś na wierzch. Czy podstawny żal czy bez to teraz bez znaczenia, bo znowu się rozpisuję;
3) odkurzanie i mycie podłóg - jupi, zachciało mi się i jestem happy;
4) Zrobiłam kolejny dzień w dzienniku KR i działam na planerze KR, nie jest to łatwe na pewno ale ćwiczenia i planowanie naprawdę jest warte uwagi i liczę że wejdzie mi w nawyk i pomoże na co dzień;
5) Jako, ze sobota to i był jakiś filmik i winko i relaks, od co też się należy. A i w ramach relaksu dalej czytałam "Kobieta asertywna" KR.
Co jeszcze hmm, nie pamiętam, więc może nic, co by było warte uwagi. A jutro planuję się wyspać przy niedzieli, może 😂😂😂.
Komentarze
Prześlij komentarz