Jak to w książce "Potęga podświadomości" Murphy Joseph czy jak to mówi Brian Trancy ( pewno nie jeden jeszcze o tym pisał lub mówił) "jesteś tym o czym myślisz". Coraz bardziej przekonuje się do tej myśli. Od prawie miesiąca moją głowę nie zaprzątają negatywne myśli o tym, jaka jestem bleee, jak to jestem skazana na niepowodzenie, jak to mi nic nigdy nie wyjdzie, że nie mam powodu do życia. Tak wiem "czarna rozpacz". Długo tkwiłam w tym amoku, odbierałam sobie prawo do spokoju ducha, radości z codzienności, zdrowych relacji z mężem i dziećmi, do działania na swoją rzecz. Początkowo wpływ dobry wywierało na mnie zapoczątkowanie mindfulness i wdzięczność. Potem wróciłam do motywacyjnych przemów i to jeszcze po angielsku ;) Aż tu nagle nie wiem skąd wpadłam na Kamilę Rowińską. Zaczęłam analizować stronę, jej książki i szkolenia, jej filmiki, jej osobę. Jestem pełna podziwu jej postawy, jej podejściu do kobiet, do mocy kobiet, jej metod. Dzięki niej zdecydowałam się rozpocząć na nowo j. angielski - kiedyś bardzo lubiłam ten język. Pomyślałam, że to punkt wyjścia do rozwoju osobistego i powrotu na rynek pracy. Podejmując decyzję o angielski potem o kursie, nagle poczułam jakby to była ta droga i mój cel. Ale też musze pozamykać masę tematów, które nagminnie odkładałam.
W ramach porządkowania zaległości i przeszłości, walczyłam dziś w przydasiownią czy inaczej z poligonem haha. Oj kolejne worki gotowe. podzielone, posegregowane, część rzeczy już rozdana, tylko trzeba dostarczyć. Ależ dziś się urobiłam. Ale wynagrodzono mi to pysznym obiadkiem. dziś niedziela i dzień gotowania chłopaków i kolejny raz się wykazali. Znalazłam trochę czasu na czytanie, dziennik, planowanie. Kolejny udany dzień, jutro będzie również dobry dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz